Dzisiaj opowiemy Wam trochę o meczu na którym byłyśmy. 14 sierpnia ubiegłego roku pojechałyśmy na wakacjach w Dziwnowie, więc skoro odpoczywałyśmy niedaleko Gdańska to postanowiłyśmy że udamy się na mecz, Zwłaszcza że od jakiegoś czasu bardzo wierzymy naszą drużynę narodową oraz mamy tam swoich ulubieńców. Mecz zaczynał się o 20:45 my przyjechałyśmy do Gdańska o godzinie 19. Wokół areny było pełno ludzi oraz radiowozów policyjnych. Padał też deszcz więc za dużo czasu nie spędziłyśmy przed tym miejscem. Jednak arena wyglądała bardzo ładnie ponieważ padał deszcz i świeciło słońce przez co obiekt wyglądał na prawdę niesamowicie. Kiedy przekroczyłyśmy wejścia do bram udałyśmy się do ochroniarzy którzy nas przeszukali i mogłyśmy udać się do głównego wejścia. Tam nie było dużo kolejek ponieważ było wiele różnych ,,bramek'', po okazaniu biletu poszłyśmy obejrzeć arenę a potem udałyśmy się na swoje miejsca. Na boisku trwała rozgrzewka a potem weszły cheerleaderki które zabawiały publiczność przez chwilę. Mecz rozpoczął się punktualnie i od razu odnalazłyśmy się w tej sytuacji i poczułyśmy ducha kibiców. Cały mecz dopingowałyśmy naszą drużynę i wierzyłyśmy że wygrają. Tak też się stało bo wygraliśmy 3:2 z Danią.Jako największa fanka Wojciecha Szczęsnego (Kornelia) chciałam go chociaż na chwile zobaczyć na murawie jednak wiedziałyśmy że może go nie być w pierwszym składzie, jadąc na mecz sprawdzałyśmy co chwilę serwisy sportowe ale do końca nie wiedziałyśmy czy w pierwszej połowie zagra Wojciech Szczęsny czy też Artur Boruc. Ku naszej uciesze pierwsze 45 minut grał Szczęsny. Mecz przeleciał nam bardzo szybko, nawet nie zdążyłyśmy się obejrzeć kiedy się skończył. Zadowolone z wyniku po woli opuszczałyśmy trybuny. Poszłyśmy skorzystać z toalet, po kręciłyśmy się jeszcze chwilę po arenie i postanowiłyśmy wyjść.To był nasz pierwszy mecz więc nie wiedziałyśmy czy jest szansa spotkać piłkarzy po meczu tak jak to bywa w przypadku na przykład koncertu kiedy to zespół zazwyczaj wychodzi do fanów a w tym przypadku kibiców. Jednak postanowiłyśmy obejść dookoła obiekt. Przy tylnych wyjściach zobaczyłyśmy autobus reprezentacji Polski i Danii oraz grupkę 15 może 20 osób. Postanowiłyśmy że chwile poczekamy bo może akurat uda nam się ich spotkać, jednak nie byłyśmy przygotowane na ich spotkanie więc spróbujcie sobie wyobrazić jaka była moja (Kornelia) reakcja kiedy zobaczyłam Wojciecha Szczęsnego stojącego na przeciwko mnie ale cofnijmy się jeszcze chwilę, więc przyszłyśmy tam i stałyśmy z tymi ludźmi, między innymi poznałyśmy tam bardzo miłych chłopaków oraz pana ochroniarza który ciągle nas pytał czy wyszedł już Robert Lewandowski. Agnieszka więc stanęła przy autobusach a ja powiedziałam że pójdę kawałek dalej by sprawdzić czy idą i jeśli pójdą to zawołam ją by przyszła do mnie pod samą barierkę. Kiedy zobaczyłam że piłkarze wychodzą i że idzie tam Szczęsny doznałam totalnego szoku odleciałam kawałek do Agi by ją zawołać i wracając potknęłam się o wystającą barierkę oraz wpadłam na kolejną która pojawiła się przede mną. Widziałam że Wojtek jest coraz bliżej nas więc moja euforia nie znała granic. Kiedy stał obok nas i podpisywał zdjęcie pani obok i kiedy był na wyciągnięcie naszych rąk prawie płakałam ze szczęścia. Kiedy nadszedł nasz czas Agnieszka zapytała czy może zdjęcie i w tym samym czasie zapytał też o to jakiś chłopak ale Wojtek powiedział że Aga była pierwsza co było bardzo miłe i zrobił sobie z nią zdjęcie a potem robiłem je ja. W momencie kiedy stałam obok niego a on mnie obejmował nie wytrzymałam i prawie już płakałam dlatego też moje zdjęcie z nim nie wygląda najlepiej ale ważne że jest. Zamieniłyśmy z nim parę słów i poszedł do autobusu. Potem zrobiłyśmy zdjęcie z Arturem Borucem i czekałyśmy na Lewandowskiego. Robert podszedł do kobiety obok nas która dziękowała mu ponieważ wychodził na murawę z jej synem i poprosiła mnie żebym zrobiła jej zdjęcia z Robertem oraz jej synkiem a ja nie do końca wiedziałam jak obsługiwać jej telefon więc nie wiedząc o tym zrobiłam jej paręnaście zdjęć oraz nagrałam krótki filmik.Pani była mi za to bardzo wdzięczna i zaczęła mnie obejmować i cięgle mi dziękowała. Lewy nie miał czasu by zrobić też zdjęcia z nami więc też poszedł do busa. Kiedy cała kadra weszła do autobusu ochroniarze odsunęli barierki by mogli wyjechać z eskortą policji do hotelu. Wszyscy bili im brawo i żegnali ich. Kiedy odjechali my również wyszłyśmy z terenu areny.
Zdecydowanie bardzo chciałybyśmy powtórzyć to jeszcze raz. Jeśli tylko będziemy miały okazję znów wybierzemy się na mecz naszej reprezentacji. Polecamy każdemu bo to na prawdę świetnie spędzony czas. Mecz na żywo to całkiem inne emocje niż te które przeżywamy podczas oglądania go w telewizji. Wszystko czuje się dwa razy mocniej.
Linki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz